Świeć księżycu, świeć wesoło przez ten ciemny las
Świeć księżycu, świeć wesoło przez ten ciemny las, bo ja jadę do swej lubej dziś ostatni raz. Jak przyjechał do swej lubej ona płakała: „Ach mój Boże, mój mocny Boże Co mja doczekała”! Żenić nam nie pozwalają nasi rodzice, marny los mój i twój także marne nasze życie. List pisała do rodziców niczego nie kryłam bo gdy będą go czytali, nie będzie już żyła. I wybrali się na spacer pod ten ciemny las, uścisnął ją, ucałował ostatni już raz. I uścisnął, ucałował jej białe ręce. Wyjął lewolwer ze swej kieszeni i strzelił w jej serce. Spojrzał w niebo, spojrzał na dół, gdzie ona leży i wymierzył swoje serce; padł koło niej, leży. Oto przykład dla rodziców, co dzieci mają. Niech się żenić nie zabraniają, gdy ci się kochają. * W wymowie Ł wymawiane jako przedniojęzykowo-zębowe
Małgorzata Makowska; Stary Folwark (2020)
Liryczna
©