[U mego pana jest krótka szyja, porteczki długie, aż się zawija. Ojej, ojej…] Kosiłem siano, woda zabrała, chciałem sie żenić, mama nie dała. Ojej, ojej… Sie ożeniłem, to chwała Bogu, wziąłem żoneczkę z pięknego rodu. Ojej, ojej… Z pięknego rodu, z białego ciała, a ona, sielma, robić nie chciała. Ojej, ojej… Dostałem za nio jakby za panio, dwa worki sieczki, skóre baranio. Ojej, ojej… Konia bez nogi, świnie bez ucha, taki to posag wzieła dziewucha. Ojej, ojej… Jeszcze do tego kura ślepego, kaczkę bez dzioba, krowę bez roga. Ojej, ojej… A to konisko wyszło na rżysko, komary zjadły, przepadło wszystko. Ojej, ojej… Bóg się zlitował, żonę pochował, teraz zagrajcie, będę tańcował. Ojej, ojej…